Krzyk!
Był to poniedziałek lub wtorek ok. 10:20. Nieważne zresztą, kiedy to dokładnie było. Wyszedłem z "Kauflanda". Był początek tygodnia, ludzi było w granicach rozsądku, kasy czynne, szło jak z przysłowiowego płatka. Do czasu.
Wracałem do samochodu, a że ludzi było niewielu, to i wolnych miejsc do parkowania pod dostatkiem. Wiadomo, każdy stara się parkować jak najbliżej wejścia, wtedy nawet mnie się nieźle udało.
Nagle usłyszałem wściekły głos, ostry, nieprzyjemny, wykrzyczany z pasją.
Poszukałem wzrokiem źródła tego krzyku. Zrozumiałem niektóre słowa: wychodź, mówię ci wyłaź, przestaw samochód, zajmujesz złe miejsce!
Kto krzyczał? Niewielki człowieczek w ubraniu typowym dla "niby służb" - przypuszczam, że ochroniarz. Domyśliłem się, o co chodzi. Samochody ustawiają się jeden obok drugiego lub po prostu wjeżdżają w wolne miejsce, nie bacząc już w tym momencie, czy parkujemy w wyznaczonych przez te kolorowe kostki miejscach. Ten człowiek (człowiek?) krzyczał, powtarzam - krzyczał na kierowcę, który według niego źle zaparkował. Jak się to skończyło - nie wiem.
I tu mógłbym skończyć historię, ale nasuwają się pytania, - dlaczego?
Dlaczego nie potrafimy rozmawiać? Dlaczego ciągle ktoś na kogoś krzyczy? Dlaczego ktoś jest ciągle na kogoś zły? Przykłady? Zna je każdy, każdy ma swoje złe doświadczenia z kimś nieuprzejmym, ordynarnym, złym. Może to szef, może urzędnik, może ksiądz, może nauczyciel, może ktoś stojący z nami w kolejce? Każdy ma swojego "opryskliwego". Dlaczego dzielą nas politycy i dlaczego na nas krzyczą? Dlaczego ciągle krzyczą na siebie z mównicy sejmowej, wlewając równocześnie w wypowiadane słowa tyle złych emocji i zwykłego chamstwa? Czy nasze sesje powiatu i gminy nie są czasem podobne? A rozmowy z szefem, właścicielem firmy, w której pracujemy, nie są czasem podobne do tej scenki z parkingu? Pewne są!
Ja znów nie oglądam telewizji. Dlaczego?. Dla "spokojności", jak mawiał Pawlak Władysław.
Dlaczego nasze rodzime autorytety nie piętnują takiego zachowania. Autorytety?
Już ich nie ma, a może nie mają głosu?
Proponuję jednak rozpowszechniać i stosować słowa nieżyjącego Władysława Bartoszewskiego, wypowiedziane za Antonim Słonimskim - "Jeśli nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowuj się przyzwoicie".
To wystarczy!
Jest jednak iskierka nadziei. Nadzieja ta kiełkuje w całkiem nieoczekiwanych miejscach.
Wchodzimy do sklepu i coraz częściej słyszymy - "dzień dobry, w czym mogę pomóc"? Dochodzimy do kasy i słyszymy - "dzień dobry", a potem - "dziękujemy, zapraszamy ponownie".
Wiem, jest to najczęściej uprzejmość wyrafinowana, wymuszona, "handlowa", ale może to nam wszystkim z czasem wejdzie w nawyk, stanie się codziennością? Wszak przyzwyczajenie jest drugą naturą.
Jeśli się nie zmienimy, to się pozagryzamy, zagryziemy przy okazji Polskę, "i tylko zgliszcza i kości pozostaną na polskiej ziemi". Oby nie!!!
P.S.
Ja to jednak mam szczęście w życiu - znam dużo, dużo więcej uprzejmych ludzi, niż tych gryzących. Może się więc mylę pisząc te słowa?
Cukrownia Wieluń, 1 grudnia 2016 r.
Komentarze na FB
Nina Pawlaczyk
Do P.S.-- to dlatego, że "lgnie swój do swego" --- to do stwierdzenia, że zna pan dużo więcej uprzejmych. Pozdrawiam serdecznie, tekst znów nieobojętny :) Gratuluję. Okazuje się, że belframi zostajemy dożywotnio To dobrze, może ktoś pomyśli
Józef Olczak
Dobre Adam
Daniela Baranowska
Adaś :-) gryzący jest głośny i widoczny. Uprzejmy jest spokojny, miły, delikatny,uśmiechnięty i mało widoczny. Ja podobnie jak ty też mam szczęście. Pozdrawiam całą rodzinkę
Krzysztof Banaś To prawda, co Pan pisze. Zawiść, zazdrość, grymas dziwny na twarzy. Tylko po co to wszystko? Przecież zazdroszcząc komuś nie spowodujemy polepszenia własnej sytuacji. grymas złości na twarzy z biegiem czasu zostawi nieciekawe rysy. A jest tyle różnych ciekawych rzeczy, którymi każdy z nas może się zająć, hobby któremu możemy się poświęcić. Przecież to daje radość człowiekowi.
Pamiętam swoją pierwszą przygodę z informatyką - kółko komputerowe, które Pan prowadził w szkole przy ul. Sieradzkiej. Po pierwszych zajęciach za bardzo się nie orientowałem o co chodzi z tymi dyskami i po co służy komenda "dir" w DOSie. Ale Pana chęć przekazywania wiedzy spowodowała, że w późniejszych latach pisałem pracę dyplomową na temat programowania. Drugą taką osobą w moim życiu był Pan Kamiński... on przekazał mi też coś takiego, czego nie widzę wśród dzisiejszych młodych ludzi, a mianowicie chęć zdobywania wiedzy... czasopisma, programy popularno-naukowe. I teraz patrząc tak na to wszystko z perspektywy czasu... mam zainteresowania, nie mam czasu na słuchanie pierdół telewizyjnych (w stylu polityka itd.), po prostu szkoda czasu. A najlepszym chyba sposobem na tą otaczającą nas złość, to zabrać ze sobą aparat fotograficzny, iść w pole i zrobić zdjęć kilka, aby miło chwile wspominać :)
|
Ta witryna nie używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Nie wykluczmy jednak możliwośći korzystania z takich plików przez serwery i dodatki internetowe
z których możemy korzystać. Każdy może zaakceptować pliki cookies korzystająć z domyślnych ustawień swojej przeglądarki, istnieje również możliwość ich zablokowania. |
|