Kontakt:
adamus@poczta.fm
Odnaleziony obraz
Cukrownia "Wielun" data 13 kwietnia 2023 r.


Wśród wielu moich pamiątek rodzinnych zachowała się książka autorstwa Janusza Kotarbińskiego Z polowań w ziemi wieluńskiej. Janusz Kotarbiński był urzędnikiem w wieluńskiej cukrowni, miał świetne pióro i jak się okazało, był również myśliwym. Swoją książkę podarował młodemu urzędnikowi cukrowni, Józefowi Marciniakowi z następującą dedykacją "p. Józefowi Marciniakowi na pamiątkę wejścia w grono tych myśliwych, co polują nie w burakach, a na kuraki i ich wartości..."

Przed rozpoczęciem kampanii cukrowniczej odbywała się msza polowa, w czasie której modlono się o dobry przebieg kampanii i dziękowano za zbiory. Na polowym ołtarzu budowanym na tą okazję, widać złożone w ofierze, owe "buraki i kuraki", owoce żyznej, pszenno-buraczanej ziemi. Tradycja mszy została zaniechana w czasach PRL. W III RP wskrzesił ją ks. Michał Sudoł, który posługę kapłańską pełnił w kościele św. Józefa w latach 1974-2002. Nie była to już msza, ale skromne poświęcenie ruszającej kampanii i krótka modlitwa w intencji pracowników. To właśnie ks. Michała Sudoła możemy nazwać "ostatnim kapłanem cukrowni".

Tekst powyższy napisałem w 105 rocznicę powstania powstania cukrowni Wieluń i jest fragmentem artykułu zamieszczonego w publikacji Blisko i daleko w 2018 roku, wydawanej przez Wieluńskie Towarzystwo Naukowe i Muzeum w Praszce. Wtedy zdawało mi się, że już niczego nowego o cukrowni się nie dowiem. Jednak okazało się, że historia Cukrowni kryje jeszcze wiele niespodzianek i ciekawych wspomnień.

Otóż w okresie około świątecznym odwiedziła nas kuzynka, córka byłych pracowników cukrowni, mieszkająca obecnie za granicą. W czasie oglądania starych fotografii uwagę zwróciła na zdjęcie ołtarza, a właściwie na wiszący na nim obraz. Była zaskoczona i wzruszona. Opowiedziała mi historię tego obrazu, który znajduje się w jej rodzinnym domu.

W latach "głębokiego PRL-u", ówczesny dyrektor, zgodnie zresztą z linią Partii, kazał pozbywać się z zakładu krzyży, świętych obrazów itp. Podobno czynił to nawet osobiście. Któregoś dnia po takiej akcji, obraz ten znalazła gdzieś pod biurkiem jej mama. Może obraz został wyrzucony, a może ktoś go ukrył chroniąc przed zbezczeszczeniem? Obraz ten zabrała do domu i jako osoba głęboko wierząca powiesiła go na ścianie. Urodzona w czasie wojny nie znała jego historii, ale "obraz ten wisi u nas w domu już 60 lat" - napisała mi dziś na Messengerze jej córka.

Kolejna opowieść o ludziach i fabryce, której już nie ma. Pozostała tylko pamiątka - i wspomnienia...


2016; hobby_TOT all right reserved     do strony głównej       do góry - top
Ta witryna nie używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Nie wykluczmy jednak możliwośći korzystania z takich plików przez serwery i dodatki internetowe z których możemy korzystać. Każdy może zaakceptować pliki cookies korzystająć z domyślnych ustawień swojej przeglądarki, istnieje również możliwość ich zablokowania.