|
W DOMU
Powrócił do rodzinnego Niedzielska. Nie przyznał się do udziału w bitwie pod Kockiem, nie przyznał się, że był podoficerem Wojska Polskiego.
Nie zgłosił się na apel władz niemieckich wzywających polskich podoficerów i oficerów do ujawnienia się, a którzy po wypełnieniu odpowiednich dokumentów, mieli być wolni. Raz nawet był pod urzędem, ale jak wspominał, coś go wstrzymywało przed wejściem do gmachu. Jak się okazało słusznie - większość z tych, co tam weszli, już nigdy nie wyszło.
Jeden z niedzielskich folksdojczów - Helman, czasem pytał ojca, czy się już ujawnił (jako były żołnierz), a ojciec zawsze odpowiadał, że już jutro pójdzie do urzędu. Helman nie robił jednak z tego użytku i w końcu przestał się ojcem interesować.
Tak zakończył ojciec swoje wojowanie. Nawyki wojskowe pozostały mu na zawsze - wewnętrzne zdyscyplinowanie, umiłowanie ładu i porządku, pomysłowość, psychiczna odporność i sprawność umysłu oraz poranna gimnastyka, aż do ostatnich chwil życia.
A "polesia czar" pozostał w Nim na zawsze.
|