Fajka mniej szkodzi
Kiedy nie tak dawno temu na FB zamieściłem swoje zdjęcie z fajką w zębach, pewna sympatyczna internautka z Wrocławia, z rodziny zresztą, napisała do mnie: coś ty się tak zadymił?.
Ano zadymiłem się Małgosiu, zadymiłem, dymię już ponad 40 lat. Zacząłem w wieku 20 - 21 lat. Początkowo były to papierosy, ale nie sprawiały mi radości, ciągle czułem smak bibułki a nie tytoniu. Nie pamiętam, jak doszedłem do fajki, ale to właśnie fajce pozostałem wierny do dziś. By nie wyjść na starego kopciucha powiem, że nałogowo paliłem tylko kilka lat. Doszedłem do tego, że wychodząc z domu zawsze sprawdzałem czy zabrałem fajkę, tytoń ubijak, zapałki. To było najważniejsze! Dopiero potem żona, dzieci... :-))
Potem stałem się palaczem okolicznościowym, sytuacyjnym, paliłem dla towarzystwa. Czasem nie palę nawet i rok. Potem przychodzi tęsknota z tym niebieskawym dymkiem i spokojem, jaki ze sobą przynosi. Dziś palę w samotności, "dla spokojności" i tylko od czasu do czasu.
Fajki.
U szczytu swoich fajczarskich poczynań zgromadziłem 13 fajek, Były wyeksponowane w moim kawalerskim pokoju na specjalnie do tego zrobionej półeczce. Tą "szczęśliwą trzynastkę" rozbił mi ksiądz chodzący po kolędzie. Kiedy zobaczył te fajki uparł się, bym mu jedną podarował. Obiecał nawet, że będzie się modlił o zdrowie dla mnie - miałem akurat grypę. Ksiądz był młody, fajny i pokusa modlitwy w mojej intencji sprawiła, że pozwoliłem, by jedną wybrał. Na szczęście wybrał taką, którą mogłem oddać, a grypa szybko przeszła.
Fajki były różne - ta ulubiona, na niedzielę, do palenia leżąc, z przykrywką, z długim cybuchem i z krótkim. Były fajki proste, bez ozdób i z pięknie rzeźbionymi główkami i cybuchami. Była też taka zwykła "dla gości", bo zawsze znalazł się ktoś, kto koniecznie chciał spróbować jak się pali fajkę. O dobrą fajkę nie było łatwo. Fajki przemyskie, "Walatówki", były najlepsze. Potem przyszedł czas na PEWEX. Czy te moje fajki były "markowe"? Nie wiem, nie pamiętam i wątpię, czy się wtedy nad tym mocno zastanawiałem, Fajka to fajka. Ale fajka fajce nierówna, zawsze była ta jedyna, która smakowała najbardziej.
Obecnie mam kilka fajek włącznie z klasycznym Falconem-bent, prosto z Anglii. Jednak od wielu lat najlepiej "smakuje" ta jedna jedyna, fajka już lekko popękana, skręcona w dwóch miejscach drutem zamiast oryginalnego okucia, z lekko rzeźbioną główką, dziś już "bezmarkowa", bo marka się dawno zatarła. Palę już tylko w samotności, więc wstydu mi nie przynosi i mam nadzieję, że ja jej również wstydu nie przynoszę, bo fajkę nie tylko się pali, ale fajkę się nosi, z fajką się chodzi. Ważne, że się lubimy!!!
Tytoń.
"Bo do tanga trzeba dwojga" - dobra fajka i dobry tytoń to jest to!.
Klasykiem pozostaje tytoń "Amphora", kiedyś dostępny tylko w PEWX'ach.
Z dawnych polskich tytoni pamiętam - Przedni, Najprzedniejszy, Bosman, Kapitan. Robiliśmy mieszanki z domieszką Amphory, bo ta zawsze była droga.
Czasem do kiepskiego tytoniu dodawaliśmy troszkę cukru i suszoną śliwkę dla smaku, bo aromatu to z tego nie było.
Dla tych upartych, którzy koniecznie chcieli spróbować palenia fajki i zarzekali się, że dadzą radę się zaciągać miałem tytoń-siekierę "Condors", prasowany drobny, bardzo mocny. Nabijałem tytoń do tej fajki "dla gości" i chętnego miałem go z głowy - po kilku pyknięciach z zaciąganiem miał palenia dosyć.
Obecne tytonie są różne, tak jak ceny. Nie mam ulubionego, palę niewiele. Przeważnie to kiepska jakość w ładnym opakowaniu z podłą, okroną nklejką o szkodliwości palenia. Ta naklejka bardziej szkodzi niż tytoń. Ale to tylko moja ocena.
Cygara.
Już dość dawno temu odstawiłem tytoń fajkowy na rzecz tytoniu z cygar. Palę niewiele, co kilka miesięcy dwa, trzy dni. Nie jestem uzależniony, popalam czasem "dla spokojności" - jakby to Władysław Pawlak powiedział, a czasem dla uczczenia ważnej chwili. Ten cudowny dymek nie tylko uspokaja, ale doskonale się przy fajeczce myśli.
Pomysł palenia cygar w fajce powstał kilka lat temu, kiedy ktoś ze znajomych podarował mi cygaro. Zdałem sobie sprawę, że nie dam rady wypalić całego cygara, a gaszenie go i powtórne palenie to profanacja tego szlachetnego wyrobu. Stąd pomysł, by kawałek odciętego cygara wypalić w fajce, średnice cygara i fajki doskonale do siebie pasowały. Cygaro w fajce - takie dwa w jednym, jak w reklamie!! Tak to się zaczęło. Różne cygara do mnie dotarły, różne paliłem - bardzo drogie, drogie, tanie, z daleka i z bliska.
Paliłem kubańskie, brazylijskie, hiszpańskie, portugalskie, belgijskie, z Sumatry, z Dominikany, z Wysp Zielonego Przylądka. Niektóre tuby po tych najlepszych jakoś się zachowały.
Paliłem też te dostępne naszych sklepach cygara "z metra" jak je nazywam.
Kiedyś zapytałem kogoś, czy pali (papierosy)? Co to za palenie, jeden poczęstuje, a dziesięciu nie - odpowiedział. Tak jest też z tym moim paleniem - jak nie mam, to nie palę. Czasem ktoś, kto zna moje upodobania podaruje cygaro w prezencie, a ja nigdy nie odmawiam, stąd je mam.
Tylko czasem muszę coś kupić "bo ciągnie", a darczyńców nie widać.
Takie to moje dymienie, Małgosiu!
Gdzie palę?
Gdzie najczęściej palę fajkę? Zimą w piwnicy, przy piecu c.o. lub w swoim przyjaznym pokoju piwnicznym - takim zimowym warsztaciku majsterkowicza.
W sezonie letnim w swoim w pomieszczeniu w strefie dziadka. To taki główny warsztat majsterkowicza w budynku gospodarczym. Jest tam wszystko co jest mi potrzebne, było potrzebne lub będzie potrzebne, tylko jeszcze o tym nie wiem.
No i ja z fajeczką i marzeniami...
Cukrownia "Wieluń", 11 lipca 2018 r.
|
Ta witryna nie używa plików cookies w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Nie wykluczmy jednak możliwośći korzystania z takich plików przez serwery i dodatki internetowe
z których możemy korzystać. Każdy może zaakceptować pliki cookies korzystająć z domyślnych ustawień swojej przeglądarki, istnieje również możliwość ich zablokowania. |
|